Home 9 Kalendarz obchodzonych świąt

Kalendarz obchodzonych świąt

6 stycznia – Wszystkich Zmarłych krewnych Braci naszego Zakonu

Boże, Ty wskrzesiłeś Jezusa Chrystusa jako pierwszego z umarłych, użycz naszym zmarłym braciom i siostrom prawdziwego pokoju, który daje odpoczynek, niesie radość obcowania z Tobą i trwa wiecznie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Troska o odpowiedni sposób przeprowadzenia pogrzebu, ładny wystrój trumny i grobu są bardziej pociechą dla żyjących, niż pomocą dla zmarłych. Jednak z ciałami zmarłych nie powinno obchodzić się z pogardą i usuwać je w sposób niegodny, zwłaszcza gdy idzie o ludzi sprawiedliwych i wierzących, gdyż ciała były dla ich dusz narzędziami i naczyniami wszelkiego dobra. Jeżeli więc jakaś część garderoby albo inna rzecz związana ze zmarłymi rodzicami stanowi cenną wartość dla dzieci, to tym bardziej nie można dopuścić do zaniedbania ich, nieżywych już, ciał, z którymi o wiele bardziej czujemy się związani, niż z jakąś rzeczą.

Ciało nie jest wyłącznie zewnętrzną ozdobą, czy pomocą dla człowieka, ale należy także do jego właściwej natury. Dlatego w każdym czasie pogrzeb ludzi sprawiedliwych był przeprowadzany z należną czcią, a ich groby zawsze otaczano odpowiednim szacunkiem. Już praojcowie w Księdze Rodzaju (zob. 23; 25, 9-10; 47, 30) przekazali swoim synom normy grzebania ciał. Także o Tobiaszu (Tb 2, 9; 12, 12) zostało napisane, że na podstawie świadectwa Anioła Bożego zasłużył sobie na szczególną przychylność Boga dzięki pogrzebaniu zmarłego. Również i sam Pan, który przecież miał zmartwychwstać po trzech dniach, sławił czyn pobożnej kobiety jako dobre dzieło i chwalił jako godny, gdyż rozlała na Jego ciało cenny olejek, co uczyniła jakby na Jego pogrzeb (por. Mt 26, 7-12; Mk 14, 3-9; J 12, 1-8). Ewangelie chwalebnie wyrażają się o ludziach, którzy zdjęli ciało Chrystusowe z krzyża, aby je owinąć i godnie pogrzebać (por. J 19, 38-42).

Świadectwa Pisma Świętego nie mówią, że zwłoki posiadają jeszcze jakieś odczucia, ale podkreślają, że Boża opatrzność, której tego rodzaju czyny, wypływające z miłości, są miłe, także rozciąga się na ciała zmarłych, przez co służą one umocnieniu naszej wiary w zmartwychwstanie. Zawierają jeszcze jedną zbawczą naukę: jakże wielką będzie kiedyś nasza nagroda za dary, których udzielamy żywym i odczuwającym ludziom, gdy dla Boga błogosławionym jest nawet to, co czynimy dla bezdusznych ludzkich członków poprzez służbę wypływającą z miłości.

Ponadto uważa się tzw. 'memoriae’ (miejsca pamięci), czy 'monumenta’ (miejsca ku przestrodze) za specyficzne cmentarze, gdyż przypominają nam one tych, których zabrała śmierć, albo ostrzegają, by zapomnieni przez nas nie zostali do końca wymazani z naszych serc. Dokładnie o tym mówi nazwa 'memoriae’ – miejsce pamięci; mówi się także 'monumentum’ – miejsce przestrogi, gdyż ostrzega, albo lepiej, przestrzega ludzkiego ducha. Kiedy ktoś przypomina sobie miejsce, gdzie pochowane zostało ciało kogoś bliskiego, wtedy miłość tego, który pamięta i modli się, poleca Bogu duszę zmarłego. Jeżeli taka miłość zostanie okazana zmarłym ze strony wierzących krewnych, to bez wątpienia pomoże ona tym, którzy podczas swego ziemskiego życia zasłużyli, by taka pomoc była im dana po śmierci.

Takie modlitwy o zbawienie dusz zmarłych nie powinny być zaniedbywane – modlitwy te Kościół wziął na siebie za wszystkich zmarłych we wspólnocie chrześcijańskiej i katolickiej, nawet bez wymieniania ich imion, w formie ogólnego wspomnienia, aby były zanoszone przez jedną kochającą i wspólną Matkę za wszystkich tych, którzy nie mają ani rodziców, ani dzieci, ani żadnych krewnych czy przyjaciół.

03 lutego – Wspomnienie bł. Stefana Bellesini

Boże, Ty sprawiłeś, że bł. Stefan Bellesini z apostolskim zapałem oddał się wychowaniu młodzieży i szerzeniu nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy Maryi spraw, abyśmy naśladując jego gorliwość, całym sercem poświęcili się służeniu Kościołowi. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Bł. Stefan Bellesini urodził się 25 listopada 1774 r. w Trydencie. Rodzina Bellesinich należała do zamożnych i szanowanych rodzin. Jako dziecko Stefan często odwiedzał klasztor Augustianów w Trydencie, którego przeorem przez długie lata był jego wuj, o. Fulgencjusz Meichenbeck. Dla nikogo nie było więc niespodzianką gdy Stefan, zafascynowany stylem życia tej właśnie wspólnoty zakonnej, w wieku 18 lat przyjął habit augustiański. Po nowicjacie w sławnym klasztorze San Giacomo Maggiore w Bolonii Stefan został wezwany przez Generała Zakonu na studia filozoficzne do Rzymu. Po ich ukończeniu młody zakonnik powrócił do Bolonii w celu kontynuowania studiów w zakresie teologii. Był uzdolnionym i pracowitym studentem; otrzymał tytuł defendente, przyznawany tylko studentom uważanym za zdolnych do kariery akademickiej. Wkrótce jednak, na skutek inwazji wojsk napoleońskich, został zmuszony powrócić do Trydentu. Tam, w 1797 roku, ozrzymał święcenia diakońskie i kapłańskie. Niedługo potem Francuzi znieśli klasztory w Tyrolu. Do 1809 r. Stefan mógł przebywać w swoim klasztorze, ale w końcu musiał przenieść się do domu rodzinnego, gdzie otworzył darmową szkołę dla dzieci pozbawionych opieki i całkowicie poświęcił się ich wychowaniu. W krótkim czasie zgromadził tak wiele uczniów, że musiał szukać większych pomieszczeń. Do jego szkoły uczęszczało 400-500 dzieci. Tę działalność kontynuował również gdy Austria ponownie odzyskała panowanie nad Tyrolem, a nawet został mianowany głównym inspektorem wszystkich szkół podstawowych w dystrykcie trydenckim. Napisane przezeń Statuty dla szkół jeszcze długo po jego śmierci miały moc obowiązującą.

Pomimo tych sukcesów na polu wychowawczym Stefan pozostał Augustianinem. Gdy po upadku rządów Napoleona w Państwie Kościelnym ponownie zezwolono na otwieranie klasztorów, w 1817 r. potajemnie wyjechał do Bolonii. Lecz nie było mu dane długo cieszyć sie regularnym i spokojnym życiem w bolońskim klasztorze. Generał Zakonu powołał go do Rzymu i mianował mistrzem nowicjatu rzymskiej prowincji. W 1821 r. nowicjat został przeniesiony z Rzymu do Cittá della Piave, gdzie Stefan przebywał przez następne pięć lat. W 1826 r. nowy Generał Zakonu, za pozwoleniem Papieża Leona XII, zaprowadził wspólnotowe życie w klasztorze Matki Bożej Dobrej Rady w Genazzano i przeniósł tam Bellesiniego.

Pięć lat później, w 1831 r., Stefan objął urząd proboszcza parafii w Genazzano. Ostatnie lata swojego życia poświęcił posłudze duszpasterskiej oraz trosce o dzieci i ubogich, wypełniając swe obowiązki z godną podziwu gorliwością. W okresie panującej epidemii dżumy śmiertelnie zachorował opiekując się swoimi parafianami i w ten sposób dosłownie oddał życie za swoją owczarnię.

Życie tego pokornego Augustianina w dużej mierze odzwierciedlają jego liczne listy, które zachowały się do naszych czasów. Na początku obecnego stulecia niektóre z nich zostały odnalezione w pewnym antykwariacie w Krakowie i przekazane do archiwum klasztoru Augustianów w Münnerstadt.

Bł. Stefan zmarł 2 lutego 1840 r., a 27 grudnia 1904 r. został wyniesiony na ołtarze. Jego proces kanonizacyjny otworzono w 1946 r.

07 lutego – Dzień bł. Anselmo Polanco

Bł. Anzelm Polanco (1881-1939) urodził się w Hiszpanii w rodzinie skromnych rolników. W wieku 15 lat wstąpił do klasztoru, w którym w 1897 roku złożył pierwsze śluby zakonne. Po święceniach pracował jako profesor i wychowawca w domach formacyjnych. W 1932 roku został prowincjałem. Z zapałem oddał się odnowie życia zakonnego w podległych sobie klasztorach na Filipinach, Chinach, Stanach Zjednoczonych, Kolumbii i Peru. W 1935 roku został biskupem Teruel. „Przybyłem, aby oddać życie za moje owce” – powiedział podczas ingresu. W tym czasie powoli rozpoczynała się zawierucha wojny domowej. Teruel został okrążony przez wojska komunistyczne, ale bp. Polanco postanowił pozostać u boku swoich owiec.Mówił : „nawet gdyby została tylko jedna osoba w mieście, biskup miałby swoje stado”. Biskup Polanco był dla wszystkich ?ojecem Polanco? i to nie tylko dlatego, że był zakonnikiem, ale z gorącej miłości do swojego ludu. Po kilku miesięcznym więzieniu został wraz ze swoim wikariuszem rozstrzelany i spalony. Papież Jan Paweł II beatyfikował go 1 listopada 1995 roku.

08 lutego – Izajasza Bonera zwanego Błogosławionym

Izajasz będąc wzorem życia chrześcijańskiego naśladował Jezusa Chrystusa pokornego, posłusznego, czystego i ubogiego, i w ten sposób był przykładem dla swych współbraci i wiernych. On to umiłował Matkę Bożą Pocieszenia, której kult gorąco szerzył.
Wszechmogący Boże, przez zasługi Twojego Syna Jezusa Chrystusa, spraw aby dla chwały Twojej i Kościoła Swiętego twój Sługa Izajasz Boner mógł być wyniesiony na ołtarze i dalej wstawiać się za nami.
Prosimy Cię o to przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.

Odznaczał się on dużymi zdolnościami i zaletami umysłu, w związku z tym powierzono mu w Zakonie odpowiedzialne funkcje: wizytatora klasztorów, wikariusza generalnego na kapitułę prowincjalną do Ratyzbony. Był wspaniałym wychowawcą młodych zakonników, głosił kazania.

Izajasz Boner urodził się w Krakowie ok. 1400 r. Pochodził ze znanej w tym mieście zamożnej rodziny. Do Zakonu Augustianów przy kościele św. Katarzyny na Kazimierzu w Krakowie wstąpił przed 1419 r. W tym samym roku władze Zakonu w Rzymie skierowały go na wyższe studia zakonne do Padwy, a po powrocie do Polski skończył studia na Uniwersytecie Krakowskim, uzyskujac w roku 1448 doktorat.

W macierzystym klasztorze krakowskim Izajasz zastępował przeora. Według hagiografów Izajasz prowadził w Zakonie owocną działalność naukowo-dydaktyczną, dbał o wysoki poziom moralny współbraci, nawoływał ich do pilnego przestrzegania obowiązków i slubów zakonnych, sam dawał przykład przez surowe umartwienia ciała, stosowanie ostrych postów, pokutę, pokorę, noszenie lichego odzienia; z największym poświęceniem służył chorym i biednym, z pogodą znosił wszelkie udręczenia, z miłością wybaczał innym ich błędy, a w rozmyślaniach i modlitwie zatracał się, szczególnie w nabożeństwie do Matki Boskiej przed jej obrazem. Jeszcze za życia dokonał cudu wskrzeszenia zmarłego, modląc się o ten cud do Niej słowami: „Monstra Te esse Matrem”. Przy jego zaś grobie dokonało się kilkadziesiąt cudów za jego przyczyną.

Izajasz Boner zmarł 8 lutego 1471 r. Miejscem wiecznego spoczynku Izajasza jest grobowiec – mauzoleum na krużgankach klasztornych obok kaplicy cudownego obrazu N.M. Panny Pocieszenia.

Izajasz cieszył się jeszcze za życia opinią świętości, a po śmierci odbierał nieprzerwanie cześć u potomnych, aż po dzisiejszy dzień.

Kilkakrotnie, od ponad dwóch wieków, podejmowano w Zakonie Augustianów starania o beatyfikację Izajasza. Obecnie w Kongregacji ds. Kultu (Świętych) w Rzymie trwa proces beatyfikacyjny, który, miejmy nadzieję, zakończy się uznaniem heroiczności cnót Izajasza Bonera i wyniesieniem go na ołtarze.

24 kwietnia – Święto Nawrócenia św. Augustyna

Boże, światłości wiekuista i wieczny Pasterzu, Ty powołałeś do swojej służby błądzącego Augustyna, spraw, abyśmy czcili jego nawrócenie, naśladując jego przykład i umacniając naszą wiarę jego naukami. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Augustyn w 'Wyznaniach’ ustosunkował się do błędów swej młodości i opisał doświadczenie, które całkowicie odmieniło jego życie. Mimo, iż jego matka Monika już w dzieciństwie zasiała w jego sercu miłość do Chrystusa, w okresie studiów w Kartaginie (370-74) młody Augustyn odwrócił się od chrześcijaństwa i zainteresował manicheizmem – herezją, którą uważał za religię ludzi oświeconych, wolną od wszelkich autorytetów. Chrześcijaństwo stało się dla niego tylko jednym spośród wielu światopoglądów, jedną z możliwości. Jego życie moralne pozostawiało wiele do życzenia. Żył z pewną kobietą w wolnym związku, który trwał do około 384 r. i z którego, w 372 r., urodził się jego syn Adeodat (zm. 390).

W 384 r. Augustyn został powołany na wykładowcę do szkoły wyższej w cesarskim mieście-rezydencji Mediolanie. W tym czasie, już zniechęcony, odchodził od manicheizmu. Decydujące impulsy dla rozpoczęcia nowego życia otrzymał ze strony filozofii neoplatońskiej, którą w tym czasie się zainteresował. „Właśnie znalazłem dobrą perłę, którą mogłem kupić, gdybym sprzedał swoje całe mienie; i jeszcze czekałem”. Mimo wszystko był wewnętrznie rozdarty i nieszczęśliwy, gdyż nie miał dostatecznie wiele sił, by uwolnić się od swych namiętności zmysłowych. Dwie choroby „jedna stara, druga nowa, jedna ducha, druga ciała, były w konflikcie, a ich niezgoda rozdzierała moją duszę”. Poszukując jasności i pewności w sprawach religii, słuchał kazań biskupa Ambrożego i zagłębiał się w studiowanie pism św. Pawła. Do Mediolanu przybyła także Monika, która postanowiła pomóc Augustynowi w jego wewnętrznej walce i nakłonić kobietę, z którą żył, by go opuściła.

Do zdecydowanych kroków, rozwiązujących trwający wciąż kryzys wewnętrzny Augustyna, doszło latem 386 r. Pewnego dnia mediolańskie mieszkanie Augustyna i Alipiusza, jego przyjaciela z czasów młodości, odwiedził ich rodak z Afryki, Pontycjan. Głęboko wierzący chrześcijanin, wziął do ręki książkę, która – jak myślał – zawierała jakieś retoryczne traktaty i ku swemu zdziwieniu stwierdził, że były to listy św. Pawła. Odkrycie, iż Agustyn interesuje się chrześcijaństwem i czyta pisma Nowego Testamentu, skłoniło Pontycjana do opowiedzenia o pełnym wyrzeczeń i całkowicie poświęconym Bogu życiu świętego eremity Antoniego i mnichów z Pustyni Egipskiej. To opowiadanie spowodowało głęboki wstrząs w duszy Augustyna; przypomniał sobie swe długoletnie i bezskuteczne poszukiwania mądrości filozoficznej i wielkie młodzieńcze pragnienie życia w czystości: „Ty, Panie, postawiłeś mnie sobie samemu przed oczyma, tak, iż widziałem, jak byłem podły, jak zeszpecony i brudny, jak wypaczony i zraniony”. Opuszczając dom przyjaciół, Pontycjan nie zdawał sobie sprawy, że jego opowiadanie nowym ogniem rozpaliło ducha Augustyna i pchnęło go do ostatecznego rozstrzygnięcia.

Augustyna opanowało silne pragnienie, by uczynić na wzór owych nieuczonych ludzi: „To, co oni mogą, czyż nie powinieneś móc także i ty?”. Płacząc pod wpływem wewnętrznego wzburzenia, pozostawił Alipiusza i wybiegł do ogrodu, by w odległym kącie położyć się pod drzewem i się modlić. Walczył w nim lęk przed utracenieniem tego, co stare, z pragnieniem uzyskania tego, co nowe. Wtedy usłyszał z sąsiedniego ogrodu śpiew dziecka, które powtarzało słowa: „Tolle, lege! – Weź, czytaj!”. Augustyn odniósł te słowa do siebie, widząc w tym znak i opatrzność Bożą. Powrócił do domu, sięgnął po listy św. Pawła i czytał słowa, na których zatrzymał się jego wzrok. Były to wersety z Listu do Rzymian (13,13-14): „… Nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom”. Augustyn mówi, że już nie musiał czytać dalej: „Odeszła ciemność zwątpienia” – nadeszło nowe uczucie spokoju. Jego stare życie odpadło od niego jak znoszone ubranie; został przemieniony. Ta decydująca walka nie była dla Augustyna walką o prawdę wiary chrześcijańskiej. Przyjęcie wiary dokonało się w jego sercu już jakiś czas przedtem. Jego obecna decyzja oznaczał ostateczne zwrócenie się ku moralnoœci chrześcijańskiej oraz ku ideałowi życia zakonnego. Zapragnął poświęcić się całkowicie służbie Bogu. Udał się do swej matki, by przekazać jej swoje przeżycia.

Augustyn zawsze uważał swoje nawrócenie za niezasłużony dar Boży. Zamierzeniem jego 'Wyznań’ było uwielbienie Boga i dziękowanie Mu za łaski i prowadzenie go przez życie. Święto Nawrócenia św. Augustyna to dla nas dzień radości i dziękczynienia za to, że Bóg w mrokach zwątpienia i ciemności niewiary zapalił dla całej ludzkości jasne światło, którego blask także i teraz nas oświeca.

26 kwietnia – Święto Błogosławionej Dziewicy Maryi, Matki Dobrej Rady

 Boże, Ty wiesz, że myśli ludzkie są chwiejne i niestałe, za wstawiennictwem Maryi Dziewicy, z której Twój Syn wziął ciało, udziel nam daru rady, aby nam pomógł poznać Twoją wolę i kierował naszym działaniem. Przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Kult Maryi z tytułem 'Matki Bożej Dobrej Rady’ nawiązuje do niewielkiego fresku, który znajduje się w kościele Augustianów w Genazzano, w środkowych Włoszech. Obraz ukazuje Maryję z Dzieciątkiem Jezus, które obejmuje szyję Matki i swą twarz opiera na Jej policzku. Jego wyraz twarzy nie jest dziecięcy. Z niezgłębionego spojrzenia przemawia Mądrość Boża, której słowom Maryja uważnie się przysłuchuje.

Według legendy bł. Petrucca z Genazzano pragnęła odbudować kościół poświęcony Matce Bożej Dobrej Rady, ale jej środki materialne uległy wyczerpaniu. Gdy ludzie śmiali się z jej kłopotu, Petrucca zapewniała ich, że nasza dobra Pani uczyni co potrzeba. Legenda mówi dalej, iż pewnego dnia, dokładnie w południe, obraz Matki Bożej zstąpił na niedokończone jeszcze mury kościoła, a do Genazzano dotarło dwóch mężczyzn ze Skutari w Albanii, którzy twierdzili, iż widzieli jak obraz uwolnił się ze ściany ich kościoła i uniósł w powietrze. Historia Albańczyków wzbudziła wielkie zainteresowanie i do Genazzano zaczęły przychodzić tłumy ludzi, by podziwiać cudowny obraz Maryi. Gdy doszły do tego wieści o licznych cudach, które działy się przed obrazem, pielgrzymki do fresku przybrały na sile.

Współczesne badania nie potwierdzają tej pięknej legendy. Obraz w swym stylu ma swe źródła w Kościele Wschodnim i możliwym jest, iż w Genazzano osiedlili się ludzie, którzy przyszli tu ze Wschodu i przynieśli go ze sobą. Do dzisiaj nazwiska wielu rodzin z okolic miasta zdradzają obce pochodzenie. Według ostatnich badań fresk ma pochodzić ze szkoły malarskiej Gentile Fabriano, którego delikatna i uduchowiona sztuka oddycha jeszcze pełnią schyłkowego gotyku. Fresk został namalowany ok. 1400 r. Kilka lat później Papież Marcin V (zm. 1431), który w czasie gorących miesięcy letnich często zatrzymywał się w Genazzano, mieście swego urodzenia, ufundował dla kościoła Augustianów piękny marmurowy relief Madonny z Dzieciątkiem, typowe dzieło sztuki renesansu. Starszy obraz (fresk), który niezbyt odpowiadał poczuciu piękna nowego stylu, został zastąpiony przez nowsze dzieło sztuki i zasłonięty.

Gdy w 1467 r. podjęto prace budowlane nad powiększeniem kościoła klasztornego, usunięto także relief. Wtedy niespodziewanie pod tynkiem ukazał się stary fresk Maryi, o którego istnieniu prawdo podobnie już zapomniano. Ówczesny prowincjał, Ambroży z Cora, w kronice – pod datą 25 kwietnia 1467 r. – zapisał jedynie, że „na ścianie kościoła od góry ukazał się jakiś obraz przebłogosławionej Dziewicy”. Kronikarz nic nie mówi o unoszącym się obrazie, chociaż chyba był przekonany o jego przedziwnym pochodzeniu. Prawdo podobnie tym też czasie powstała legenda, iż fresk ukazał się jako dar nieba. Nie tylko mieszkańcy miasta zaczęli czcić stary obraz Maryi, ale w szybkim czasie powstał duży ruch pielgrzymkowy z dalekich stron. Już z pierwszych miesięcy zachowały się liczne, notarialnie uwierzytelnione wysłuchania różnych próśb.

Racjonalnie trudno jest wyjaśnić niewiarygodnie wielką liczbę pielgrzymów, o których mówią stare przekazy, a także do dziś trwający ich napływ. Papież Jan XXIII, przed otwarciem Soboru Watykańskiego II, także pielgrzymował do Genazzano.

Maryja zasługuje na tytuł Matki Dobrej Rady w wielorakim sensie. Urodziła przepowiadanego przez proroka Izajasza „Przedziwnego Doradcę”, na którym spoczywa Duch Pański. Właśnie z tego powodu, gdyż Jej Syn, według Papieża Leona XIII, jest „zrządzeniem Bożego zbawienia” dla ludzi, słusznie nazywa się Ją „Matką Dobrej Rady”. Lecz sama Maryja jest także dobrą doradczynią. Słowami z Ewangelii św. Jana: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, udzieliła ostatecznej porady; gdyż kto szukającemu porady wskaże na Chrystusa i Jego słowo, zawsze radzi dobrze.

16 maja - Dzień świętych Alipiusza i Possydiusza

Św. Alipiusz († 430?)
Szczery i oddany przyjaciel św. Augustyna, który wielokrotnie przewija się w jego pismach. Urodził się w Tagaście kilka lat po Augustynie. Skromny postawą, ale wielki sercem zyskał podziw i prawdziwą przyjaźń Augustyna, który nazywał go bratem swojego serca. Jako młodzieniec uczęszczał do szkoły w rodzinnej miejscowości, a następnie podjął studia retoryczne w Kartaginie i prawnicze w Rzymie, gdzie sprawował urząd asesora dając przykład rzadkiej na ówczesne czasy uczciwości nie zważając na przekupstwa i zastraszania. Wspólnie z Augustynem dzielił błędy młodości, nawrócenie i trudy apostolatu. Razem przyjęli chrzest 25 kwietnia 387 roku. Rok później powrócił do Tagasty, aby zamieszkać w tworzącej się tam wspólnocie „zakonnej”. W 391 roku przeniósł się do Hippony. Zanim Augustyn został wyświęcony na kapłana, Alipiusz został biskupem Tagasty. Podczas swojej pracy apostolskiej zawarł przyjaźń ze św. Hieronimem i św. Pawłem z Noli, który podziwiał jego świętość i gorliwość. Uczestniczył na wielu synodach, między innymi na Synodzie w Karteginie występując przeciw donatystom. Prawdopodobnie był obecny przy śmierci swego największego Przyjaciela po której niedługo sam zmarł.

Św. Posydiusz († 437?)
Był zaliczany do grona najbliższych przyjaciół Augustyna i był jego pierwszym biografem. Swoją formację chrześcijańską pobierał w klasztorze założonym przez Augustyna w Hipponie, w którym przebywał kilka lat, aż do czasu, kiedy został biskupem Calamy. Brał udział w licznych synodach, między innymi w Synodzie w Kartaginie razem z Augustynem i Alipiuszem. Dwa razy jako przedstawiciel katolików Afryki Północnej udawał się z misją do cesarza. Po zniszczeniu przez Wandali Calamy udał się do Hippony, gdzie był obecny przy śmierci swego Mistrza. Po pożarze Hippony powrócił do Calamy, z której został wygnany w 437 roku za sprzeciwianie się narzucaniu siłą arianizmu. Jest to ostatni znany fakt z jego życia.

22. maja - Święto św. Rity z Cascia

Ojcze nasz w niebie, Ty dałeś św. Ricie udział w męce Chrystusa, udziel nam łaski i siły do znoszenia naszych cierpień, abyśmy mogli głębiej uczestniczyć w misterium paschalnym Twojego Syna. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Św. Rita z Cascii jest najbardziej popularną świętą augustiańską. Jej imię to zdrobnienie od imienia Margherita (Małgorzata). Niewątpliwie jest osobą godną podziwu, gdyż doświadczywszy różnych sytuacji życiowych postrafiła stawić im czoła w duchu pokory i miłości. Wszędzie starała się wprowadzać pokój, stawała się lekarstwem dla zwaśnionych i skłóconych. Żyła w XV w. Lecz szeroko znaną stała się dopiero po wyniesieniu na ołtarze w 1900 r. Historycznie pewne daty z jej życia zapisane są w dokumentach procesu kanonizacyjnego z 1626 r.

Całe jej życie upłynęło w Cascii. Jedyny raz opuściła Umbrię, udając się z pielgrzymką do Rzymu. Rita, jedyne dziecko Antoniego Lotti, urodziła się ok. 1381 r. w małej wiosce Roccaporena w pobliżu Cascii. Od wczesnej młodosci czuła powołanie do wstąpienia na drogę życia zakonnego, Augustyn obrazekjednak, na żądanie rodziców, w 1395 roku poślubiła młodego człowieka o dośc gwałtownym usposobieniu. W krótkim czasie została matką dwóch synów. Jako młoda zamężna kobieta i matka całkowicie poswięciła się swojej rodzinie. Własnym postępowaniem starała się łagodzić negatywne cechy charakteru swego małżonka, przyczyniajac sie do jego nawrócenia. W osiemnastym roku ich małżeństwa mąż Rity został zamordowany. Nie wiadomo, czy był napastnikiem, czy padł ofiarą „wendety” w trwającej wówczas wojnie gwelfów i gibelinów. Rita, przepełniona duchem Ewangelii, potrafiła przebaczyć zabójcom męża i zaprzysięgła swych synów, by nie mścili krwi ojca. Modląc sie prosiła Boga, by raczej ich zabrał, niż mieliby oni splamić się krwią dokonując zemsty. Niedługo potem jej niespełna dwudziestoletni synowie zmarli, prawdopodobnie w wyniku jakiejś zaraźliwej choroby.

Po utracie meża i dzieci, Rita postanowiła zrealizować swoje dawne pragnienie i poprosiła o przyjęcie do klasztoru Sióstr Augustianek w Cascii. Początkowo odmawiano jej mówiąc, że jeszcze żadna wdowa nie została przyjęta do zakonu. Lecz wreszcie po długich staraniach otrzymała pozwolenie wstąpienia do klasztoru św. Marii Magdaleny w Cascii. Tam przez 40 lat za ścisłą klauzurą prowadziła pełne heroicznej świętości Bogu poświęcone życie. Charakterystyczną dla tej doświadczonej przez życie kobiety była cześć do cierpiącego Jezusa – dlatego św. Rita należy także do grona mistyków pasyjnych Kościoła. Pewnego dnia tak przejęła się kazaniem o cierpieniu Chrystusa, że prosiła o łaskę udziału w cierpieniach Zbawiciela. Wtedy cierń z korony Jezusa wbił się w czoło Rity, i od tego momentu, przez następnych 15 lat, do śmierci nosiła tę bolesną, otwartą ranę. Zmarła 20 maja 1457 r. i w dwa dni później została uroczyście pochowana.

Zaraz po śmierci za jej wstawiennictwem zaczęło dziać się wiele cudów, które stały się podstawą do szybkiego rozprzestrzenienia się kultu. Dziesięć lat po śmierci niezniszczone zwłoki Rity zostały przeniesione do klasztornej zakrystii i złożone w ozdobnym sarkofagu.


Sarkofag z 1457 r. posiada doskonałą wartość historyczną. Zawiera uznanie jej kultu przez miejscowego biskupa. Także obrazy ukazujące jej życie przedstawiają ją obok umęczonego Jezusa, trzymającą w prawej ręce długi cierń, a jej szlachetna twarz jest obramowana aureolą, która przypomina koronę cierniową. Pierwszy życiorys świętej, spisany na sposób poetycki przez pewnego adwokata z Cascii, nazywa ją „pełnią światła uświęconą, wielce szlachetną kobietą” i opowiada o cudach, które Bóg zdziałał za jej wstawiennictwem.

W 1946 r. w Cascii, obok starego klasztoru została zbudowana nowa bazylika, do tego szkoła, hospicjum i dom dla sierot. Bazylika stała się często odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym. We Włoszech jedynie św. Antoni jest bardziej popularny od św. Rity, w której wierni widzą skuteczną wstawienniczkę w trudnych sprawach życiowych, gdyż ona sama, jako żona i matka, musiała w swym życiu wiele przecierpieć. Jest czczona w całym świecie katolickim, a zwłaszcza w Ameryce Południowej i na Filipinach, gdzie pod jej wezwaniem są liczne kościoły, a nawet wsie noszą jej imię.

Każdego 22. dnia miesiąca wierni gromadzą się w naszym kościele parafialnym p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Krakowie na mszy św. odprawianej w intencji próśb zanoszonych do Boga za wstawiennictwem świętej stygmatyczki. Po mszy odprawiane jest nabożeństwo, w czasie którego odczytywane są przesłane lub złożone osobiście prośby wiernych dotkniętych boleśnie przez los, chorych, opuszczonych, zdradzonych ale nie tracących wiary, przybywają lub przesyłają swe intencje osoby pochodzące nie tylko z Krakowa ale wręcz z całego kraju, a nawet rodacy z zagranicy. Doroczna uroczystość w dniu 22 maja to niewątpliwie jedno z najważniejszych wydarzeń religijnych Krakowa, w tym też dniu nasz Zakon dziękuje swym dobroczyńcom oraz osobom, które swoją pracą i modlitwą wspierają go we wszelkich zadaniach i posłudze.

4. czerwca - Błogosławionego Jakuba z Viterbo

 Bł. Jakub z Viterbo (+ 1307)
Prawdopodobnie pochodził ze szlacheckiej włoskiej rodziny Capocci. Urodził się w Viterbo około 1255 roku, niestety nie przetrwały żadne informacje mówiące o jego młodości. W 1272 wstąpił do zakonu Braci św. Augustyna. Przed 1275 rokiem został wysłany do Paryża na studia teologiczne. Po powrocie do kraju pełnił funkcję pierwszego definitora prowincji rzymskiej, wizytatora i powtórnie definitora. W 1286 powrócił do Paryża na dalsze studia zakończone doktoratem w 1293 roku. Niedługo po tym został wybrany Przeorem Generalnym Zakonu równocześnie otrzymując funkcję mistrza Uniwersytetu paryskiego. Po powrocie do Włoch przez dwa lata prowadził wykłady na uniwersytecie w Neapolu. Studia przerwał, ponieważ został powołany na stolicę biskupią w Benevento a następnie w Neapolu, gdzie zmarł w opinii świętości. Jego kult został potwierdzony oficjalnie w 1911 roku. Bł. Jakub zalicza się do największych teologów katolickich. Jedno z najsłynniejszych jego dzieł to De regimine christiano, napisane w 1303 roku pod wpływem konfliktu między papieżem Bonifacym VIII a królem Francji Filipem Pięknym. Jest to pierwszy systematyczny traktat o Kościele.

12. czerwca - Dzień św. Jana z Sahagun

 Św. Jan z Sahagun (1430-1479)
Jan urodził się w miasteczku Sahagun w Hiszpanii. Kiedy był młodzieńcem jego ojciec znalazł mu posadę w kurii biskupiej w Burgos, zapewniając mu utrzymanie kościelne. Po pewnym czasie został kapłanem. Czując niepokój sumienia zrezygnował z beneficjów i wstąpił do augustianów poświęcając się całkowicie duszpasterstwu przez głoszenie kazań, promocji pokoju, pomocy socjalnej, obronie praw pracowniczych. Zmarł w 1479 roku. Według relacji świadków został otruty przez ludzi, którym przeszkadzały jego wystąpienia potępiające przestępstwa i niesprawiedliwość społeczną, przed czym nie powstrzymały go nawet prośby księcia Alby.

17. sierpnia - Wspomnienie św. Klary z Montefalco

 Boże, Ty nieustannie odnawiałeś życie świętej Klary z Montefalco przez rozważanie Męki Twojego Syna, spraw, abyśmy, idąc za jej przykładem, wytrwale odnawiali w sobie Twój obraz. Przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Klara pochodziła z centralnych Włoch, z Umbrii – miejscowości, która w jej czasach dała Kościołowi wielu świętych. Urodziła się około 1268 r. w Montefalco. Już w bardzo młodym wieku – mając sześć lat – poswięciła się Bogu w stanie zakonnym i wstąpiła do wspólnoty pobożnych kobiet, które – pod przewodnictwem jej starszej siostry Joanny – prowadziły życie zamknięte. Ponieważ zapragnęły prowadzić życie zakonne, biskup Spoleto nadał im regułę św. Augustyna. W 1290 r. oficjalnie został otwarty klasztor i poświęcony Krzyżowi Świętemu. Ojciec Klary, Dominik, należał do grona szczodrych dobroczyńców, którzy pomagali przy budowie klasztoru i kościoła. Rok później zmarła Joanna i Klara, wbrew własnej woli, została wybrana opatką w miejsce swej siostry, pierwszej opatki klasztoru Świętego Krzyża. Klara piastowała ten urząd aż do swej śmierci, 17 sierpnia 1308 r.

Słynęła z miłości do bliźnich, przede wszystkim ubogich. Jako opatka Augustianek z Montefalco potrafiła, mimo ubóstwa swego klasztoru, znaleść sposoby prawdziwie wielkiej pomocy potrzebującym. Chociaż sama nie posiadała wyższego wykształcenia, przychodzili do niej uczeni teologowie, jak np. kardynałowie Nicolo da Prato, czy Umbertino da Casale, by zasięgnąć rady. Pomimo młodego wieku była dla swojej wspólnoty przykładem doskonałości życia, nacechowanego nadzwyczajnym duchem pokuty i modlitwy, który po latach umartwień został nagrodzony mistycznymi darami. Jej zjednoczenie z Bogiem przejawiało się częstymi stanami duchowej ekstazy oraz nadprzyrodzonymi darami i cudami. Miała dar zawstydzania heretyków i jednania wrogów. Najbardziej charakterystycznym znakiem jej pobożności i duchowości było głębokie i żywe nabożeństwo do cierpiącego Chrystusa. Właśnie z powodu mistyki pasyjnej nazywana jest także Klarą od Krzyża. Tradycja przekazała, że Klara miała powiedzieć do jednej z sióstr: „Jeżeli szukasz krzyża Chrystusa, to weź moje serce. Tam znajdziesz cierpiącego Zbawiciela”. Jej słowa zostały wzięte dosłownie i gdy po śmierci – jak mówi tradycja – wyjęto jej serce, można było na nim dojrzeć odbicie Ukrzyżowanego Chrystusa.

Ponieważ jej ciało już od ponad 600 lat po śmierci nie uległo rozkładowi, nie należy chyba wątpić w prawdziwosc powyższej tradycji. Proces kanonizacyjny, który rozpoczął się zaraz po jej śmierci, został przerwany śmiercią Papieża Jana XXII. Przez długie wieki jednakże Klara była czczona jako święta, co doprowadziło wreszcie do wyniesienia jej na ołtarze przez Papieża Leona XIII w 1881 r. Kościół św. Klary w Montefalco, wybudowany na przełomie XIII i XIV w., jest nie tylko miejscem licznych pielgrzymek do sanktuarium świętej, ale także – w kaplicy Krzyża Świętego – zawiera cenne obrazy i freski mistrzów szkoły umbryjsko-sieneńskiej, przedstawiające ukrzyżowanie Jezusa i epizody z życia św. Klary.

19. sierpnia - Dzień św. Ezechiela Moreno

Ezechiel urodził się w Hiszpanii. Za przykładem brata w 1864 roku przywdział habit w klasztorze augustianów rekolektów w Monteagudo. Święcenia kapłańskie przyjął w 1871 roku na Filipinach. Drugim krajem misyjnym do którego się udał była Kolumbia, w której pragnął w pierwszym rzędzie odnowić obserwancję zakonną. W 1893 roku z powodu swojej gorliwości apostolskiej został mianowany wikariuszem apostolskim Casanare, a następnie biskupem Pasto. Czas jego pasterzowanie był bardzo ciężki. Doświadczając wielu oszczerstw, upokorzeń i prześladowań podczas wizyty ad limina złożył swoją rezygnację, jednak papież Leon XIII nie przyjął jej. Posłuszny papieżowi powrócił do Kolumbii narażając się na dalsze niebezpieczeństwa wojny domowej. W 1905 roku zapadł na bardzo ciężką chorobę i powrócił do Hiszpanii, aby poddać się kuracji. Podczas zabiegów chirurgicznych odmawiał znieczulenia, przyjmując ból z taką odwagą i spokojem, iż poruszył tym samych lekarzy i asystentów. Zmarł 19 sierpnia 1906 roku. Został kanonizowany 11 listopada 1992 roku przez papieża Jana Pawła II.

27. sierpnia - Święto św. Moniki

 Panie, nasz Boże, nadziejo tych, którzy Tobie ufają, Ty udzieliłeś swojej służebnicy Monice daru jednania ludzi z Bogiem i między sobą, spraw, abyśmy byli posłańcami jedności i pokoju w naszym otoczeniu, a przykładem własnego życia pociągali ku Tobie naszych bliźnich. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Monika urodziła się prawdo podobnie ok. 331/2 r. w Tagaste, w Numidii (Algieria). Pochodziła ze średnio sytuowanej rodziny chrześcijańskiej. Jej wychowaniem zajmowała się surowa, lecz pobożna piastunka, która z rodziną była związana przez długie lata i przekazała jej niezachwianą moralność chrześcijańską i ducha głębokiej religijności. W młodym wieku poślubiła poganina Patrycjusza, który co prawda nie należał do bogatych sfer, ale był rzymskim urzędnikiem, zatrudnionym w zarządzie miasta (prawdo podobnie pracował przy pobieraniu cła) i z tej racji rodzice uważali go za dobrą partię dla córki. Z dzieci, które urodziła Monika, znany jest – po za Augustynem, który był chyba jej 'oczkiem w głowie’ – drugi syn, Nawigiusz, i córka Perpetua (jej imienia nie jesteśmy pewni). Augustyn postawił matce wielki i nieprzemijający pomnik w swoich 'Wyznaniach’.

Monika oddała się całkowicie staraniom o męża i dzieci. Dzięki wysokiej samodyscyplinie, roztropności i cierpliwości przełamała trudny charakter i niewierność porywczego, ale w zasadzie dobrotliwego męża – wielkim pocieszeniem dla niej było, że pod koniec swego życia przyjął chrzest i został chrześcijaninem. Także teściową, która początkowo była jej niechętna, gdyż nadgorliwe służące oczerniały ją przed nią, zjednała sobie „dzięki uwadze i nieustannej cierpliwości i łagodności”. Inną jeszcze cechę charakteru swej matki podał Augustyn: „Gdzie tylko mogła, okazywała się jako czyniąca pokój”. Nie znosiła poklasku i plotkarstwa. Gdy jakaś kobieta w mocnych słowach przed nią, jako przyjaciółką, wylewała swój gniew przeciw innej, „wtedy nie donosiła tej drugiej o czymkolwiek, jedynie to, co nadawało się, by je ze sobą pojednać”. Ogólnie charakteryzuje się ją jako osobę posiadającą dzielną duszę, niezachwianą nadzieję, silną wiarę i przenikliwy intelekt; nie ustawała w modlitwie i rozważaniu Pisma Świętego.

Czas studiów i pierwszych sukcesów Augustyna Monika obserwowała z dumą, ale z czasem z co raz to wzrastającym zmartwieniem. Gdy wreszcie odszedł od chrześcijaństwa i przyłączył do Manichejczyków, na jakiś czas zabroniła mu pokazywania się w domu, ale nie przestawała modlić się za niego. W końcu przyjęła do wiadomości przyłączenie się Augustyna do heretyków i życie w konkubinacie, ale nadal przestrzegała go przed błędami i nie przestawała modlić się za niego. Aby być bliżej syna opuściła rodzinną Afrykę i udała się za nim do Rzymu i Mediolanu, aż stała się świadkiem jego nawrócenia i poświęcenia się Bogu; tym samym dożyła spełnienia się swych modlitw. Po chrzcie Augustyna w noc Zmartwychwstania Pańskiego 387 r. chciała wraz z nim powrócić do Afryki. Lecz na krótko przed wyjazdem nabawiła się gorączki i zmarła po kilku dniach w Ostii nad Tybrem, koło Rzymu, w wieku 55 lat życia.

Kilka dni przed chorobą Augustyn i Monika przeżyli sławną rozmowę, nagłe i zachwycające ‘olśnienie w Ostii’, podczas którego „w jednym, jak mgnienie trwającym momencie, dotarli do Mądrości, Stwórcy wszelkich rzeczy, któremu pozostawili pierwsze owoce swych dusz”. Została ona opisana w IX Księdze 'Wyznań’ Augustyna, który ukazał wielkość charakteru, głębię religijności i mądrość chrześcijańską swej matki, której dojrzałość została ukształtowana przez trudy życia. Powiedziała między innymi: „Mój synu, jeżeli chodzi o mnie, to nic już nie trzyma mnie w tym życiu … Co jeszcze trzymało mnie przy życiu, to była jedynie nadzieja zobaczenia ciebie jako wierzącego chrześcijanina. W swojej dobroci Bóg udzielił mi tego, gdyż teraz zobaczyłam ciebie jako Jego sługę”. Ostatnim życzeniem Moniki na łożu śmierci, skierowanym do synów było: „Pochowajcie to ciało gdziekolwiek; o nie nie róbcie sobie zmartwień. O jedno tylko was proszę: Gdzie byście tylko nie byli, wspominajcie mnie przy ołtarzu Pańskim”.

Monika została pochowana w Ostii. W 1162 r. część jej relikwiii została przeniesiona do Arras we Francji, skąd jej kult rozszerzył się na cały Kościół Zachodni; prawdo podobnie od tego czasu datuje się liturgiczna celebracja jej święta, ustalona na 4 maja – w Kościele powszechnym jej wspomnienie obchodzi się 27 sierpnia. Inna część relikwii, w 1430 r. została przeniesiona do augustiańskiego kościoła Sant’Agostino w Rzymie. W końcu II Wojny Światowej, w 1945 r., na placu św. Aurei – kościoła parafialnego Starej Ostii – odkryto fragment zapisanego kamienia nagrobnego z jej nagrobka, który został przekazany Augustianom: dwóch młodzieńców, którzy na placu sportowym kopali otwór dla osadzenia cementowego słupa, natrafiło na fragment płyty marmurowej, która wraz z kilkoma dachówkami przykrywała skrzynię z terakoty. Zachowało się jedynie około jednej trzeciej napisu, ale resztę łatwo można uzupełnić z pomocą odpisu całego tekstu, który sporządził nieznany pielgrzym i który zachowany jest w 12 rękopisach; najstarszy z odpisów sięga XII w. Jak wynika z treści, napis został sporządzony po wyniesieniu Augustyna na urząd biskupa. Autorem był prawdo podobnie Anicjusz Ancheriusz Bassus Starszy, Konsul z 408 r. Napis na nagrobku, wzruszające świadectwo dla matki i syna, brzmi:

„Tutaj znalazła miejsce spokoju najbardziej oddana matka swego syna. Drugie światło świeci przez twoje zasługi – Augustyn: Ty, który jako kapłan pokoju pilnujesz nakazów nieba, dobych obyczajów nauczasz lud, który jest tobie powierzony. Sławne czyny wzniosły pochwałę z powodu cnoty, koronują was oboje, o matko, która w swym synu jesteś błogosławioną”.

28. sierpnia - Uroczystość Świętego Augustyna Biskupa i Doktora Kościoła

 Wszechmogący Boże, odnów w swoim Kościele ducha, którym obdarzyłeś naszego św. Ojca Augustyna, biskupa, abyśmy napełnieni tym duchem, pragnęli i szukali Ciebie samego, bo Ty jesteś źródłem mądrości i miłości wiecznej. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa Syna Twego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Aureliusz Augustyn urodził się 13 listopada 354 r. w Tagaste. Jego ojciec Patrycjusz – urzędnik rzymski – był poganinem, zaś matka, Monika – głęboko wierzącą chrześcijanką. Wychowywała Augustyna według zasad wiary chrześcijańskiej i doprowadziła go do kręgu katechumenów – osób przygotowujących się do przyjęcia sakramentu chrztu św. Lecz w okresie studiów w stolicy Afryki Północnej, Kartaginie, Augustyn odszedł od wiary swej młodości. Również jego życie moralne pozostawiało wiele do życzenia. W 374 r. Augustyn rozpoczął pracę nauczyciela w Tagaste, ale szybko przeniósł się do Kartaginy, a w 383 r. – do Rzymu. W wieku 30 lat został wykładowcą retoryki w Mediolanie.

Latem 386 r., pod wpływem kazań pełnego ducha i wymowy biskupa Mediolanu Ambrożego, w życiu Augustyna, po długim okresie wewnętrznej walki, nastąpila głęboka przemiana. Zrezygnował on ze swoich dotychczasowych zajęć, by oddać się całkowicie służeniu Bogu i poszukiwaniu mądrości we wspólnocie. Udał się do Cassiciacum, do posiadłości swojego mediolańskiego przyjaciela Verecundusa, gdzie w towarzystwie najbliższych przyjaciół i matki przeżył kilka miesięcy poświęconych owocnej pracy intelektualnej i duchowej. W 387 r. powrócił do Mediolanu i w noc Zmartwychwstania Pańskiego, wraz z synem Adeodatem i przyjacielem Alipiuszem, przyjął chrzest z rąk biskupa Ambrożego.

Doświadczenie wspólnotowego życia w Cassiciacum, z ludźmi tak samo szukającymi Boga jak on, przekonało Augustyna, że jest powołany do służenia Chrystusowi modlitwą i pracą w ciszy klasztoru. Wypełniony tą ideą postanowił wrócić do Afryki, ale w Ostii zmarła Monika i to nieco przedłużyło jego pobyt w Italii.

W 388 r. Augustyn wrócił do Afryki i rozpoczął realizację swoich ideałów życia klasztornego w odziedziczonej po rodzicach posiadłości w Tagaste. W tej pierwszej założonej przez niego wspólnocie ludzi świeckich przebywał przez trzy lata, które jak mówił, były najszczęśliwsze w jego życiu. Sława o jego pobożności i uczoności szybko rozeszła się po okolicy.

W 391 r. Augustyn wbrew własnej woli opuścił swój pierwszy klasztor, gdyż wierni w Hippo Regius jednogłośnie zapragnęli, by został prezbiterem ich Kościoła. W 396 r. został biskupem Hippony. Nowa dla niego sytuacja życiowa i odpowiedzialny urząd nie odwiodły go od pragnienia realizacji ideałów życia wspólnotowego. Jako prezbiter, w przydzielonej mu części kościelnego ogrodu założył klasztor wzorowany na wspólnocie pierwszych chrześcijan w Jerozolimie. Po przyjęciu sakry biskupiej żył we wspólnocie klasztornej ze swoim duchowieństwem jako 'ubogi Chrystusa’. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu o potrzebie ścisłego zjednoczenia posługi kapłańskiej z życiem zakonnym uważając, że wspólnota najlepiej potrafi zapewnić kapłanom tak intelektualny jak i duchowy rozwój.

Swoją duszpasterską i biskupią działalność rozumiał jako służbę Chrystusowi i Jego Kościołowi. Był gorliwym głosicielem słowa Bożego, ojcem dla ubogich i pokrzywdzonych, obrońcą wiary chrześcijańskiej przed herezjami. Prędko rozszerzył działalność daleko poza granice własnej diecezji. Stał się duchowym przywódcą nie tylko północnoafrykańskiego Kościoła, ale i całego Kościoła Zachodniego. Poprzez swoje dzieła o życiu ascetycznym i monastycznym oraz dużą liczbę założonych klasztorów stał się jednym z ojców monastycyzmu zachodniego. Około 400 r. napisał pierwszą Regułę zakonną Zachodu, która do dziś kształtuje życie wielu wspólnot zakonnych.

Augustyn zmarł w 430 roku, po prawie 40 latach ofiarnej służby Kościołowi, gdy Wandale oblegali jego siedzibę biskupią. Od VIII w. jego ciało spoczywa w Pawii.

Augustyn uchodzi za jednego z największych teologów Kościoła powszechnego. W sztuce przedstawia się go trzymającym serce przeszyte strzałą: jest to symbol miłości, która w jego życiu i nauczaniu zajmuje centralne miejsce. Augustyn był wielkim myślicielem, który wywarł ogromny wpływ na rozwój zachodniej teologii i filozofii. Ale nie należy pomijać jego wkładu także w życie zakonne Kościoła, gdyż z tego źródła on sam czerpał siłę dla swoich wielkich działań. To zwłaszcza dla nas, jego duchowych synów i córek, jest szczególnym i cennym dziedzictwem.

10. września - Święto św. Mikołaja z Tolentino kapłana

 Wszechmogący Boże, spraw spraw, aby Twój Kościół jaśniejący cnotami i cudami św. Mikołaja z Tolentino, za jego wstawiennictwem cieszył się jednością i trwałym pokojem. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Legenda głosi, że rodzice Mikołaja byli już w średnim wieku, a jeszcze nie mieli dzieci. Udali się więc z pielgrzymką do sanktuarium św. biskupa Mikołaja w Bari. Dziecko, które się urodziło, traktowali jako owoc swych modlitw i wstawiennicwta świętego, dlatego dali mu na imię Mikołaj.

Według Piotra z Monterubbiano, Mikołaj urodził się w 1245 r. w Marchii Ankońskiej, w okolicach Fermo, w Sant’Angelo (środkowe Włochy) i w bardzo młodym wieku wstąpił do klasztoru Augustianów w sąsiednim mieście Tolentino. Odznaczała go gorliwość w modlitwie, surowość życia, uprzejmość i otwartość w stosunku do innych, wrażliwość na zwłaszcza chorych i potrzebujących.

Po święceniach kapłańskich w 1271 r. przez krótki czas pracował w różnych klasztorach swojej prowincji, a w 1275 r. powrócił do Tolentino, gdzie pozostał do końca swego życia. Zmarł w 1305 r.

Rozwój miast pod koniec XIII w. spowodował ogólny kryzys wartoci moralnych i religijnych. Zadaniem zakonów żebraczych stała się praca nad poprawą tego stanu rzeczy; św. Mikołaj także podjął to zadanie. Głosił kazania na ulicach miasta, często nawiedzał mieszkania, szpitale i więzienia. Był zaskakująco owocnym kaznodzieją i spowiednikiem o specyficznym charyzmacie; w głoszeniu słowa Bożego nie posługiwał się wstrząsającymi obrazami, lecz raczej dającymi nadzieję. Posiadał rzadką siłę przekonywania, i w całej jego działalności wyczuwano dobro do tego stopnia, iż nieograniczonym zaufaniem obdarzali go zwłaszcza wielcy grzesznicy, gdyż umiał się nimi tak zająć, że poważnie pracowali nad swoim nawróceniem. Jego specyficzny charyzmat ujawniał się także podczas odprawiania Mszy św., co czynił z tak wielkim nabożeństwem, że poruszało ono wszystkich obecnych. Ludzie pokładali nieograniczone zaufanie w jego modlitwie, zwłaszcza za dusze w czyśćcu cierpiące. Właśnie ta specyficzna cecha jego pobożności oddziaływała długo jeszcze po śmierci Mikołaja.

Podczas jego 30-letniej działalności w Tolentino oblicze religijno-moralne miasta uległo znacznej zmianie. Także po jego śmierci wysłuchiwani byli ludzie, którzy mieli nadzieję, że wstawi się za nimi w ich chorobach i potrzebach. Tak to u schyłku średniowiecza stał się jednym z wielkich pomocników w potrzebie dla wiernych zachodniego chrześcijaństwa, zwłaszcza w prośbach za dusze w czyśćcu cierpiące.

W czasie Soboru Ferrarsko-Florenckiego pertraktowano trudny temat zawarcia unii z Kościołem Wschodnim i ówczesny Papież Eugeniusz IV polecił tę sprawę specjalnej trosce i wstawiennictwu św. Mikołaja; unia została zawarta w 1439 r.

Również obecnie Mikołaj uchodzi za patrona jedności Kościoła. Dwadzieścia lat po jego śmierci został rozpoczęty proces kanonizacyjny, lecz z powodu różnych burzliwych wydarzeń w Kościele, zakończony dopiero w 1446 r. O jego wielkiej popularności świadczy fakt, że został wybrany patronem takich miast jak Wenecja i Genua, a nawet państw, jak Bawaria w Niemczech.

W Tolentino, gdzie został pochowany, w 1628 r. została wybudowana bazylika, której klejnotem jest gotycki portal z 1435 r., sporządzony przez Nanniego Rosso z Florencji. Bazylika w Tolentino posiada wspaniałą kaplicę, zwaną 'capellone’. Początkowo była poświęcona św. Augustynowi, lecz z czasem w centrum nabożeństwa znalazł się św. Mikołaj. Najnowsze badania archiwalne mówią, że budowa tej cennej kaplicy została zakończona w 1345 r. Wszystkie ściany pokryte są dwoma rzędami cennych historycznie fresków. Dolne rzędy ukazują sceny z życia św. Mikołaja i stanowią cenne źródło informacji o jego życiu. Górne rzędy opowiadają zdarzenia z życia Chrystusa i Matki Bożej. Oba tematy są z sobą tak sprzężone, że pozwalają domyślać się jednolitego planu, którego podstawą była prawdopodobnie wypowiedź Piotra z Monterubbiano o tym, iż Mikołaj specjalnym nabożeństwem otaczał właśnie Jezusa Chrystusa i Matkę Najświętszą. Twórca fresków, w stylu wielkiego Giotta i sieneńskiej szkoły malarskiej, potrafił harmonijnie wyrazić jedność ewangelicznych tekstów z życiem św. Mikołaja. Podsumowaniem całości jest fresk nad ołtarzem, przedstawiający wiszącego na krzyżu Zbawiciela, po jednej stronie którego stoi Apostoł, a po drugiej – jedna z Marii i św. Mikołaj w habicie augustiańskim, trzymający w lewej ręce lilię z księgą, a prawą udzielający błogoslawieństwa.

Przez długie lata jedynymi relikwiami świętego były jego ramiona, które niegdyś oddzielono od reszty ciała. Dopiero w 1926 r. pod bazyliką odkryto grób Mikołaja, z którego resztę relikwii przeniesiono do 'cappellone’.

19. września - Wspomnienie św. Alfonso Orozco

 Alfonso urodził sie w Oropesa w Hiszpanii. Za młodych lat studiował muzykę, która stała się jego pasją. Podczas studiów w Salamance poznał braci augustianów z klasztoru św. Augustyna. Pociągnięty ich przykładem dążenia do świętości wstąpił do zakonu i w roku 1523 złożył pierwsze śluby na ręce św. Tomasza z Villanova. Pragnął wyjechać na misje do Meksyku, ale nie pozwoliła mu na to choroba. Kiedy pełnił funkcję przeora klasztoru w Valladolid, został mianowany kaznodzieją cesarza Karola V, a następnie króla Filipa II. Wraz z przeniesieniem siedziby królewskiej, zamieszkał w klasztorze w Madrycie. Mimo wysokiego prestiżu jakim się cieszył, nigdy nie stracił swojej prostoty, za co był lubiany i szanowany wśród prostego i ubogiego ludu, dla którego wiele zdziałał. Nigdy także nie wyłamał się posłuszeństwu swoich przełożonych zakonnych, mimo iż miał do tego prawo, zawsze starając się uczestniczyć w aktach wspólnotowych. Napisał wiele dzieł z zakresu duchowości. Zmarł w 1591 roku.

28. września - Uroczystość Błogosławionych Męczenników Japońskich

 Boże, Ojcze dobroci, dzięki Twojej łasce błogosławieni Męczennicy Japońscy mieli siłę ducha i stanowili jedną rodzinę w służbie Ewangelii, za ich wstawiennictwem spraw, abyśmy zjednoczeni w Tobie, stanowili jedną duszę i jedno serce. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

W 1542 r. Portugalczycy odkryli Japonię dla Europejczyków. Kilka lat później św. Franciszek Xawery stanął na wyspach japońskich jako pierwszy zwiastun Chrystusa na tej ziemi. Sukcesy misjonarskie następnych lat były tak wielkie, że już pod koniec XVI wieku w Japonii było ponad pół miliona chrześcijan. Krwawe prześladowania wybuchły na początku XVII w. i wkrótce wydano zakaz przyjmowania wiary chrześcijańskiej; zaczęto niszczyć kościoły, a z kraju usuwano misjonarzy.

Kilku Augustianów, którzy pracowali na placówkach w Usuki, Saiki i w Nagasaki, mimo wielkich trudności i niebezpieczeństw postanowiło działać dalej w ukryciu. Dopiero zaostrzone edykty prześladowcze lat 30-tych XVII w., w myśl których tak misjonarze jak i ci, którzy udzielali im gościny, mieli być karani śmiercią, praktycznie uniemożliwiły dalszą pracę misjonarską. Spośród męczenników tego czasu Papież Pius IX, w 1867 r., ogłosił błogosławionymi – jako tych, który oddali swoje życie za Chrystusa i wiarę – pięciu Augustianów-misjonarzy i siedmiu ich japońskich pomocników, którzy po części byli oblatami lub tercjarzami Zakonu.

Pierwszym augustiańskim męczennikiem w Japonii został Ferdynand (Hernando) Ayala. Urodził się w 1575 r. w hiszpańskiej wiosce Valesteros w znanej rodzinie Ayalas. Ferdynand był wychowywany przez swego wuja, duchownego, który służył jako kapelan domowy u księcia z Acos w Marchenie. W otoczeniu tej szlacheckiej rodziny Ferdynand otrzymał klasyczne wykształcenie razem z dziećmi księcia. W 18 roku życia odwiedził swych krewnych w Montilla, gdzie spotkał Augustianów i poprosił o przyjęcie do Zakonu. Rok później, w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego 19 maja 1594 r. złożył śluby zakonne jako Ferdynand od św. Krzyża. Z powodu wielkich zdolności i dobrych wyników w nauce został wysłany wraz ze współbratem na dalsze studia wyższe na sławny uniwersytet w Alcala. Studiował z tak wielkim zaangażowaniem filozofię, teologię i Pismo Święte, że otrzymał propozycję prowadzenia wykładów na tym uniwersytecie.

W tym czasie prokurator misji augustiańskich, Lorenzo de Leon, szukał chętnych do pracy misyjnej. Ferdynand jako jeden z pierwszych zgłosił się do tego nowego i trudnego zadania. Do Japonii przybył w 1605 r. Nauczył się języka i stosunkowo szybko mógł głosić słowo Boże. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu pozyskał wielu ludzi dla wiary, a przez nieustanne zaradzanie ludzkim potrzebom, duchowym i materialnym, stał się osobą znaną i lubianą. Lecz nie zadowalał się jedynie pozyskiwaniem konwertytów. Starał się o ich dalsze kształcenie i udzielał nauk dla wzrostu i pogłębiania ich wiary. W każdym centrum misyjnym zakładał tzw. 'bractwa paskowe’ i Trzeci Zakon św. Augustyna. Szczególnie angażował się w kształcenie katechetów. Już w XVII w. z jego inicjatywy powstały pierwsze ośrodki dla ludzi zagrożonych przestępczością, a także dla ubogich i chorych. Na początku wielkich prześladowań Ferdynand przebywał w szczególnie rozwiniętym centrum misjonarskim w Nagasaki. Nawet w obliczu tortur i niebezpieczeństwa śmierci konwertyci znajdowali w nim niezachwiane oparcie. Pocieszał i dodawał odwagi, by byli wierni swym przyżeczeniom chrzcielnym. Później z ukrycia pracował dla dobra powierzonej mu owczarni, nie myśląc o swoim bezpieczeństwie ani o własnym losie. W 1617 r. został pojmany, uznany za winnego i skazany na ścięcie mieczem – tylko dlatego, że był misjonarzem.

W tym samym roku został ścięty także współpracujący z nim katechista, Japończyk, Andrzej Yoshida, który był prefektem Arcybractwa. Jako pierwszy męczennik z grona Augustianów w Japonii, Ferdynand stał się iskrą, która rozpaliła także w innych ogień gorliwości w wierze i męczeństwa dla imienia Chrystusa.

Jego śladami w męczeństwie podążyli następni: w 1622 r. został spalony na stosie meksykański Augustianin, Piotr de Zúnniga; w 1630 r., po długotrwałym cierpieniu ścięto mieczem sześciu japońskich katechistów: Jana Shozabúro, Michała Kiuchi Tayemon, Piotra Kuhieye, Tomasza Terai Kahioye, Manciusza Seizayemon i Wawrzyńca Hachizo; jako ostatni, w 1632 r., zmarli: Meksykanin, o. Bartłomiej Gutiérrez, Portugalczyk, o. Wincencjusz od św. Antoniego i Hiszpan, o. Franciszek od Jezusa, których przez długi czas męczono w gorących źródłach siarki w okolicach Nagasaki i w końcu spalono na stosie.

W Nagasaki, gdzie owi męczennicy dokonali swego misjonarskiego życia, od 1947 r. ponownie działają misjonarze Zakonu św. Augustyna.

10. października - Święto św. Tomasza z Villanova

Boże, ześlij swojemu Kościołowi pasterzy pełnych miłości i mądrości, aby za przykładem św. Tomasza z Villanova sprzyjali rozwojowi wiedzy i jej owoce wykorzystywali w służbie miłości. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

W swojej hiszpańskiej ojczyźnie Tomasz nazywany jest 'udzielający jałmużny’, ponieważ nie umiał spoglądać obojętnie na biedę innych.

Urodził się w 1486 r. w Fuenllana, w Kastylii, a dorastał w Villanueva de los Infantes, skąd otrzymał swój przydomek. Rodzice wpoili mu bezinteresowną miłość do ubogich. Już jako dziecko chętnie dzielił się z uboższymi kolegami swoim ubraniem i jedzeniem. Jego rodzina nie należała do bogatych, jednak była na tyle zamożna by wysłać go do Alcala na uniwersytet właśnie założony przez arcybiskupa Toledo, Kardynała Ximenesa. Szesnastoletni Tomasz oddał się całkowicie studiom. Gdy w 1509 roku uzyskał stopień magistra 'artium’, zaproponowano mu prowadzenie wykładów, co też czynił w latach 1513-16.

W 1516 r. Tomasz wstąpił do Zakonu Augustianów w Salamance i w 1518 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Już jego pierwsze wystąpienie jako kaznodziei ukazało, że ma niezwykły dar głoszenia słowa Bożego. Był jednym z najznakomitszych kaznodziejów swojego czasu. Od 1519 r. pełnił funkcję przeora klasztorów w Salamance, Burgos i Valladolid. W latach 1527-29 był prowincjałem Zakonu w Andaluzji, a w latach 1534-37 prowincjałem Kastylii. On to właśnie posłał braci tej prowincji do Nowego Świata, aby jako pierwsi wprowadzili Zakon do Meksyku. Król Karol V chętnie słuchał jego kazań i często prosił go o radę. Mianował go nawet arcybiskupem Granady, lecz Tomasz nie przyjął nominacji.

W 1544 r. pod posłuszeństwem został zmuszony do przyjęcia archidiecezji walenckiej – jednej z najbogatszych, ale zarazem najbardziej zaniedbanych diecezji Hiszpanii. Od ponad 100 lat nie było tam żadnego rezydującego na miejscu biskupa, co było następstwem zwyczaju, że jeden biskup mógł zarządzać więcej niż jedną diecezją. Tam miał stać się jednym z większych biskupów reformy trydenckiej, godnym współczesnym św. Karola Boromeusza. Pracowicie zajmował się odnową swej diecezji w duchu Soboru Trydenckiego, na którym nie był obecny z powodu złego stanu swojej diecezji (na Soborze zastępował go biskup z Huesca). Wiadomo, że większość hiszpańskich biskupów radziła się Tomasza przed wyjazdem na Sobór.

Jako arcybiskup w swoim zewnętrznym obejściu nadal pozostał prostym zakonnikiem. Kapituła katedralna podarowała mu dużą sumę pieniędzy dla wyposażenia pałacu biskupiego, on zaś przekazał wszystko ubogiemu szpitalowi. Głosił kazania, udzielał nauk katechumenom, nauczał i przestrzegał; znaczne sumy zawsze przeznaczał na pomoc ubogim. Jego szczególną opieką cieszyły się sieroty. Ubogie dziewczęta otrzymywały od niego posag, umożliwiający im założenie rodziny. Każdy grosz z własnych dochodów, który mógł zaoszczędzić, przeznaczał dla ubogich i potrzebujących; sam żył w sposób prosty i bezpretensjonalny. Już za życia był znany i czczony jako 'ojciec ubogich’, i jako taki żyje nadal w sercach ludzi.

Właśnie ten aspekt jego życia uwiecznił Murillo na znanym obrazie, który znajduje się obecnie w muzeum prowincji w Sewilli. Jego liczne kazania i krótkie pisemka są ważnym wkładem do duchowej literatury Hiszpanii i mogą bez wątpienia służyć do wyniesienia go do godności Nauczyciela Kościoła.

W 1618 r. został ogłoszony błogosławionym, a w 1658 r. wpisany w poczet świętych Kościoła. Od 1959 r. jest patronem studiów w Zakonie św. Augustyna.

11. października - Dzień bł. Eliasa Del Socorro Nieves

bł. Eliasz del Soccorso Nieves (1882-1928)
Mateusz Eliasz Nieves urodził się w Meksyku jako syn skromnych rolników. W wieku 12 lat stracił ojca z rąk złodziei, co zmusiło go do przerwania nauki, aby pomóc w utrzymaniu rodziny. W 1904 roku mógł zrealizować swoje marzenie bycia kapłanem rozpoczynając naukę w kolegium augustiańskim. Problemy pochodzące z późnego wieku przezwyciężał solidną pracą. Uznając nieustanną pomoc z Nieba w dniu swoich ślubów zakonnych przybrał imię Eliasz. W 1921 roku został wikariuszem parafialnym w La Canada de Caracheo, gdzie pomagał biednym nie tylko sprawując sakramenty, ale twardą pracą fizyczną do której był przyzwyczajony od dziecka. W tym czasie zaczął rozwijać się ruch ludowy cristeros, który rozpoczął prześladowanie Kościoła. O. Eliasz mimo swego nieśmiałego charakteru nie dostosował się do rozporządzeń rządu, aby pozostać w mieście i zamieszkał w grocie blisko swoich parafian, by towarzyszyć im w ich cierpieniu. Po 14 miesiącach został aresztowany i rozstrzelany. Przed egzekucją kapitan oddziału tak zwrócił się do niego i jego towarzyszy: Teraz kolej na was. Zobaczymy czy umierać jest tak samo jak celebrować Mszę. W tym czasie o. Eliasz zaczął recytować Credo, a jego ostatnie słowa to: Niech żyje Chrystus Król.

12. października - Dzień bł. Marii Teresy Fasce

bł. Maria Teresa Fasce (1881-1947)
Urodziła się we Włoszech. Od dziecka odznaczała się silnym, żywym charakterem oraz skłonnością do skupienia i modlitwy. Do klasztoru kontemplacyjnego w Cascia została przyjęta w wieku 25 lat. Pełniła w nim między innymi funkcję mistrzyni nowicjatu. W 1920 roku został ksienią klasztoru, który to urząd piastowała aż do śmierci. Jako przełożona rozkrzewiła kult św. Rity w całym świecie. Oprócz budowy bazyliki ku jej czci, założyła dom dziecka dla sierot, który rozbudowany i unowocześniony istnieje do dnia dzisiejszego.

25. października - Wspomnienie św. Jana Stone

Boże, Ty udzieliłeś naszemu bratu Janowi takiej mocy, że przypieczętował męczeństwem życie Tobie poświęcone, spraw za jego wstawiennictwem, abyśmy życiem świadczyli o naszej wierze. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Jan Stone – beatyfikowany przez Papieża Leona XIII 9 grudnia 1886 r. – należy do grona 40 męczenników Kościoła Anglii w czasach Reformacji, których Papież Paweł VI kanonizował 25 października 1970 r. Jan był członkiem angielskiej prowincji 'Braci Augustianów’, jak popularnie nazywano Zakon w średniowiecznej Anglii. Nie dziwi brak danych biograficznych co do jego osoby – ten sam problem dotyczy również innych męczenników tego okresu. Z tego, iż Jan Stone został męczennikiem w Canterbury, można wnioskować, że w tym mieście wiódł życie we wspólnocie klasztoru Augustianów, która istniała tam od 1318 r.

Wcześniejsi jego biografowie twierdzili, że studia uniwersyteckie ukończył conajmniej z tytułem magistra, jeżeli nie doktora. Miał być znanym i wpływowym kaznodzieją oraz przeorem w Droitwich i wykładowcą na uniwersytecie. Sam król Henryk VIII miał podjąć próbę pozyskania go dla swoich celów. Te dane nie znajdują jednak żadnego potwierdzenia dokumentalnego i pozostają jedynie legendą. Pewny jest tylko fakt męczeństwa Jana Stone’a.

Religijna dyktatura Henryka VIII była bardzo wrogo nastawiona do zakonów żebraczych, gdyż one mocno trwały w wierności Stolicy Świętej. Zniesienie klasztorów, na zlecenie premiera Tomasza Cromwella, zostało przeprowadzone przez Ryszarda Ingworth’a, byłego Dominikanina. W początkach grudnia 1538 r. Ingworth, wysłannik Cromwell’a, udał się w kierunku Canterbury. Po drodze zatrzymał się w Aylesforth, by przeprowadzić zniesienie miejscowego przeoratu Kartuzów. Do Canterbury przybył 13 grudnia, gdzie szybko zakończył długą tradycję najstarszej fundacji franciszkańskiej w Anglii (od 1224). To samo stało się z przeoratem Dominikanów.

Następnego dnia, 14 grudnia 1538 r. pojawił się w klasztorze Augustianów. Jego działanie z reguły polegało na przedłożeniu dwóch pism: jednego, dotyczącego przekazania dóbr, a drugiego, nakazującego zakonnikom podległość i jednoznaczne uznanie króla Henryka VIII jako głowy Kościoła w Anglii. Pisma te miał podpisać każdy członek wspólnoty.

Ingworth opisał wypadki z dnia poprzedniego w relacji dla swego pracodawcy, Cromwella. Z tego krótkiego sprawozdania można jasno wywnioskować, że Jan Stone jednoznacznie odmówił złożenia podpisu na przedłożonych mu pismach i przeciwstawił się nieprawnemu przejęciu urzędu nad Kościołem przez Henryka VIII, co zresztą król sam w 1521 r. wyrzucał Lutrowi. Ingworth prawdopodobnie próbował nakłonić Jana do ustępstwa, ale musiał się przekonać, że ten gotów jest raczej umrzeć, niż zaprzeć się katolicyzmu. Jana natychmiast odizolowano od współbraci, by żaden nie poszedł za jego przykładem. Spróbowano złamać jego opór i poddano przesłuchaniu. Lecz Jan trwał przy swoim. Sprawę przekazano samemu Cromwellowi. Jan został przewieziony do Londynu, gdzie prawdopodobnie przebywał w więzieniu Tower, ale to także nie złamało jego wiary. Cromwell podjął działania w 1539 r. by Jana zaprowadzić przed sąd i skazać. Proces i wykonanie wyroku miały miejsce w Canterbury.

Mikołaj Harpsfield, ówcześny teolog i biograf innego wielkiego męczennika, Tomasza Morusa, przekazał pewne dziwne zdarzenie, które Jan przeżył w więzieniu: „Ten ostatni [Jan Stone] otrzymał koronę męczeństwa w Canterbury. Ale zanim to nastąpiło, modlił się w więzieniu do Boga i przez trzy kolejne dni pościł i wtedy, nie widząc nikogo, usłyszał głos, który zawołał go po imieniu, wezwał do odwagi i stanowczego przyjęcia śmierci za wyznawaną wiarę. Wskutek tego zdarzenia przybyło mu tak wiele odwagi i siły, że nie pozwolił ani przez namowy, ani przez groźby odwieść się od swego postanowienia. Dowiedziałem się o tym od człowieka trzeźwego i godnego wiary, który jeszcze żyje i któremu Stone to opowiedział”. To godne uwagi zdarzenie, jedyne w swoim rodzaju spośród 40 męczenników angielskich, rzuca jasne światło na siłę ducha św. Jana Stone’a. Wyrok wykonano 27 grudnia 1539 r. Z przeprowadzonej egzekucji zachował się rachunek, w którym wyszczególnione zostały wydatki za sporządzenie i ustawienie szubienicy oraz wysokość zapłaty dla kata i jego pomocnika. Jest to dokument nieludzkiej tyranii i zarazem świadectwo wierności naszego męczennika dla imienia Chrystusa, w którego tak niezłomnie wierzył.

13. listopada - Święto Wszystkich Świętych Zakonu św. Augustyna

 Boże, źródło wszelkiej świętości, Ty sprawiłeś, że w Świętych naszego Zakonu zajaśniały cuda Twej łaski, spraw, abyśmy w łączności z naszymi braćmi i siostrami, którzy weszli do niebiańskiej ojczyzny, gorliwie dążyli do zjednoczenia z Twoim Synem Jezusem Chrystusem, Drogą, Prawdą i Życiem. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Teraz chcielibyśmy – jeżeli Pan udzieli nam swej pomocy – zobaczyć, co czynić będą święci w nieśmiertelnych, duchowych ciałach, gdy ich ciało żyć będzie już nie cieleśnie, lecz duchowo. W jaki sposób? Prawdę mówiąc, nie wiem. Fizycznie tego jeszcze nie przeżyłem.

Gdybym powiedział, że zobaczyłem to za pomocą rozumu, zrozumieniem duchowym: cóż by to było? Czymże jest nasze rozumienie wobec tak niesamowitej doskonałości? Gdyż tam jest „pokój Boży”, jak mówi Apostoł, „który przewyższa wszelki umysł” (Fil 4,7). A cóż może to być za umysł, jeżeli nie nasz i chyba też świętych Aniołów? Lecz nie umysł Boga!

Jakże wielkim będzie szczęście, w którym nie będzie już zła, żadne dobro nie będzie ukryte, a każdy odda się wielbieniu Boga, który będzie wszystkim we wszystkich! Bo cóż innego ma dziać się tam, gdzie nie będziemy ociężali i nie będziemy pracować dla zaspokojenia jakiejś potrzeby. W tym upewnia mnie także święta pieśń, w której słyszę: „Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wychwalają” (Ps 84,5). Wszystkie członki nieprzemijalnego ciała i także wszystkie jego organa wewnętrzne, które tu na ziemi mają służyć określonym celom i potrzebom, będą służyły jedynie sławieniu Boga, gdyż tam nie będzie istnieć żadna potrzeba, ale pełne i nieustanne szczęście.

Tam będzie także prawdziwy pokój, gdyż nikt nie będzie musiał znosić żadnego zła. Bóg będzie nagrodą za cnotę, On, który udzielił cnoty i siebie samego obiecał jako nagrodę – najlepszą i największą jaka tylko może być. Cóż innego powiedział przez Proroka: „Będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem” (Kpł 26,12), jeżeli nie to: Będę tym, czym się nasycą, będę wszystkim tym, czego ludzie mogą sprawiedliwie pożądać: życiem, zdrowiem, pożywieniem, bogactwem, sławą, pokojem i wszelkim dobrem? Tak właśnie należy rozumieć słowa Apostoła: „Aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1Kor 15,28).

On będzie ostatecznym celem naszego postrzegania, On, który będzie oglądany bez końca, kochany bez przesytu i sławiony bez zmęczenia. Ten dar i to uczucie wraz z życiem wiecznym będą wspólne rzeczywiście wszystkim.